środa, 4 maja 2011

Po beatyfikacyjnie

W pierwszych dniach maja 2001 roku miałem okazje uczestniczyć w audiencji na placu św. Piotra. Mocne wydarzenie, zwłaszcza dla piętnastolatka który pierwszy raz wyjeżdża za granicę, pierwszy raz widzi Rzym i ma okazje widzieć z bliska Ojca Świętego.

1 maja 2011 - znów mam okazje być w Rzymie, tym razem na beatyfikacji Jana Pawła II. Gdy sobie uświadomiłem w drodze na beatyfikacje, że to równe dziesięć lat minęło od mojej pierwszej wizyty w Rzymie to trochę przeszły mi ciary po plecach, bo myśle że pewne sytuacje nie są przypadkowe.

Osoba Jana Pawła II, kojarzy mi sie mocno z emocjonalnym podejściem do wiary. Wiele pozytywnych uczuć budziły we mnie pielgrzymki papieża do Polski, sporym poruszeniem dla mnie były też wydarzenia związane z śmiercią i pogrzebem Jana Pawła II. Czasem miałem pretensje do siebie że to przeciez tak wielka osoba, a ja nie potrafie do końca doczytać nawet jednej jego encykliki, że lepiej mi sie słucha i czyta Benedykta XVI ż jego poprzednika, że pozostały tylko pozytywne emocje.

Patrząc jedak wstecz na te wszystkie lata, pomyślałem sobie że może jednak tak być powinno, może na tym między innymi polegała świętość Jana Pawła II że wzbudzał w ludziach pozytywne emocje, które często przeradzały sie w konkretne pragnienia, a te pragnienia w konkretne działania.

Tak sobie myśle, że jednak Jan Paweł II jest mocno wpisany w historie mojego życia, w moje wybory, liceum, studia w Krakowie, spotkani w zyciu ludzie...

Myśle ze podobnie jest z historią wielu ludzi icałego naszego kraju.

Dziekuje Janie Pawle II