poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Koniec-początek Drogi

Ktoś powiedział że prawdziwe Camino zaczyna sie dopiero po powrocie do domu.

Ostatni tydzień był bardzo intensywny. W czwartek z samego rana dotarliśmy po 2,5 tygodnia marszu juz razem we trójkę do Santiago de Compostela. Po drodze zatrzymaliśmy sie jeszcze  15 sierpnia w polskiej alberdze  w Monte de Gonzo.  Jest radość z osiągniętego celu. Camino chyba dla każdego ma inne przesłanie. Mi utkwiły w głowie czytania z ostatnich dni pielgrzymki które mówiły zeby stać sie jak dziecko w relacji do Boga i więcej dziękować w życiu.

Po krótkim pobycie w Santiago  pojechaliśmy na krótko nad ocean atlantycki, czyli jak uważali ludzie w średniowieczu na ówczesny koniec świata ;) Stamtąd juz przez Madryt dotarliśmy późnym sobotnim wieczorem do domu.

Dziękuję wszystkim którzy mi kibicowali, pamiętali, modlili sie za mnie. Bez tego wsparcia było by mi bardzo trudno. No i bardzo, bardzo polecam wszystkim Camino. :)

sobota, 11 sierpnia 2012

111 km

Dzis dotarem do Sarria. Etap przez gory bardzo piekny. Chyba najladnieszy na moim Camino.  Galicja Hiszpanska przypomina mi troche Beskidy i Jure wiec chyba nie bez przyczyny u nas pojawila sie tez ta nazwa. Choc dalej nie rozwiklalem tej zagadki czy wychodza tu na dwor czy na pole :p
Samotna czesc podrozy doskwiera mi zwlasza wieczorami bo nie ma do kogo otworzyc ust, zwlaszcza ze moj angielski kiepski. Jak Bog da do Santiago dotrzemy w czwartek rano, wiec juz niewiele dni zostalo przed nami.
I jeszcze jedna mysl, czytajac dzisiejsza ewangelie zastanawiam sie jak  malo jeszcze we mnie wiary i zaufania. Na przyklad  tu na pielgrzymce ide juz tyle dni, wszystko do tej pory uklada ise  super, wymarzona pogoda, zawsze czeka na mnie miejsce w alberdze a ja sie ciagle zastanawiam i martwie czy dojde do konca, jak bedzie  z podroza powrotna, co bede musial zrobic po powrocie, w pracy, w relacjach itd.
Ech uczyc sie zaufania i wiary chyba nie wystarczy mi 3 tygodnie. Moze kiedys pojawi sie wemnie takie male ziarenko.
Pozdrawiam z Drogi :)

wtorek, 7 sierpnia 2012

Ponferada

Dzis dotarlem do Ponferady, ale zanimo tym miejscu chce wam napisac o Foncebadon, maej wioseczce lezacej gdzies w gorach. Wioska ta opustoszaa w latach 80 tych, ale dzis za sprawa pielgrzymow wraca do niej zycie. Dzialaja tam 4 albergi w tym jedna znajduje sie w odrestaurowanym kosciele. Mozna tam naprawde poczuc klimat Camino. Otwieraja  dopiero o 13.30 a o 14 juz nie byo miejsc. Nam z Basia udao sie zalapac.  Alberga jest prowadzona przez kosciol hiszpanski. Ma 18 miejsc, prysznice i mala kaplice. O klimacie tego miejsca duzo swiadczy to ze mozna zjesc tam wspolny posilek no i uczestniczyc w wieczornej mszy. Wszystko za donativo czyli ofiare dobrowolna. Wspaniae miejsce.

Dzis przeszedem pierwsza czesc gor idzie sie cakiem niezle zobaczymy co dalej. Ponferada nie bardzo mi sie podoba bo to duze miejsce, a alberga ma 160 miejsc. Klimatu tu bardziej schroniska dla bezdomnych ( ale czym jest pielgrzym ;))  niz albergi. Wiekszosc ludzi zatrzymuje sie tu ze wzgledu na zakon teplariuszy ktry sie tu kiedys znajdowal( ach ten Don Brown i jego legendy) Po gorach to tez najlepsze miejsce na wypoczynek bo nastepna alberga za 10 km a w takim upale jaki sie robi ciezko sie idzie.
Jutro wkraczamy do Galicji. Ciekawe czy w tej Galicji wychodz na dwor czy na pole? :)

niedziela, 5 sierpnia 2012

Santa Catalina

Dzis nocujemy w Santa Catalina miejscowosci polozonej  ok 10 km od Astrogi. Urocza maa wioseczka, dwie albergi i kilka domow. Dobra odmiana po wczorajszym noclegu w Leon gdzie w Alberdze mieszkalo z nami 180 osob.  W Leon wiele osb zaczyna Camino wiec robi sie coraz ciasniej. Ludzie rozni, niektorzy w drodze od wczoraj a inni od kilku miesiecy. Jeden cel Santiago. Intencje niestety rozne. Mam wrazenie ze wiecej tu turystow niz pielgrzymow.  Choc i ja czasem zachowuje sie bardziej jak turysta niz pielgrzym. Brakuje mi tu jednak troche wyciszenia. Dzis droge z Leon do Astrogi przebylismy autobusem , bo planowo mamy byc 17 w Santiago i mamy mao czasu a zal bylo  podjerzdrzac pomiedzy Burgos a Leon bo tam tak pieknie i spokojnie. Jutro wyruszamy w gory. Bedzie trudniej.

Jeszcze jedna reflekcja, smutno ze tu w Hiszpani nawet w niedziele sa puste koscioly.  Takze wsrod pielgrzymow male zainteresowanie  tym co powinno byc centrum dzisiejszego dnia czyli eucharystia. Na porannej mszy bylismy my w trojke i dwie babcie. Ale za to mamy kolejne specjalne blogoslawienstwo dla pielgrzymow. Od razu idzie sie lepiej. :)

piątek, 3 sierpnia 2012

El Burgo

Kolejne kilometry za nami dzieki Bogu.  Powoli udao sie nam wejsc w rytm dnia pielgrzyma. Ruszamy dziennie pomiedzy 6 a 7, w Hiszpani jest o tej porze jeszcze ciemno. Staramy sie dotrzec do pierwszego baru okoo godziny 8  gdzie mozna kupic calkiem dobre kanapki. Po posiku mozna dalej ruszac w droge. W zaleznosci od dnia mamy do przejscia 20 do 30 km. Do Albergi czyli schroniska dla pielgrzymow docieramy okolo 15. W alberdze szybki prysznic, pranie ubran (czlowiek w drodze docenia jak wiele zastosowan moze miec zwykle szare mydlo i na szczescie niewiele wazy :)) i mozna zaczynac sieste bo upal kolo 14 robi sie nieznosny. Wieczorem kolo 19 po otwarciu barw mozna ziesc bardzo syta obiadokolacje rzeby miec sile na kolejny dzien. powoli zbliza sie 22 slonce zachodzi a my idziemy spac.

środa, 1 sierpnia 2012

Carrion de los Condes

Ostatnie dwa dni byly troche kryzyswe. Pojawio sie pare odciskow i jakis stan zapalny w stopie. Troche boli ale idziemy do przodu. Dzis zaledwie 19 km od Formisty. Wysalismy tam czesc rzeczy do domu bo byy za ciezkie. Na camino czowiek uczy sie jak wiele jest rzezcy zbednych. Ehh, jeszcze pare rzeczy pewnie pojdzie do kosza albo w paccze do domu. Dzis nocleg w pieknym albergu prowadzonym przez siostry  zakonne, a jutro w droge do przejscia 35km zobaczymy czy damy rade ;)