sobota, 3 grudnia 2011

Byle do piątku

W jednej z  najbardziej popularnych radiostacji jest audycja pod nazwą "Byle do piątku". Słyszałem ją wiele razy, ale ostatnio jakoś szczególnie zwróciłem uwagę na jej nazwę. Odzwierciedla ona dość dobrze w skrócie filozofię życia i pracy wielu ludzi. Filozofię opartą na  zmęczeniu, braku satysfakcji i akceptacji dla tego w jakim miejscu sie akurat w  życiu jest, czym sie zajmuje. Jest poniedziałek, a człowiek siedząc w pracy czy na uczelni   myśli juz o piątku, żeby sie juz to co robi skończyło.
Adwent to czas oczekiwania, ale to całkiem inne oczekiwanie bo pełne nadziei i radości. W końcu czekamy na tego, który jest Źródłem Nadziei i Radości. Może w ten adwent warto zapytać siebie dlaczego codzienność zabija we mnie radość i wdzięczność z każdej nowej szansy, nowego dnia, daru życia jakie mam. Może warto własnie w tym czasie częściej mówić dziękuje.

piątek, 2 grudnia 2011

Dzień warzenia piwa

Dziś z bratem przygotowywaliśmy kolejna porcję piwa domowej roboty. Nie jestem jakimś szczególnym fanem tego napoju, ale od czasu do czasu zwłaszcza w  gorące letnie wieczory lubię  wypić zimne piwo.
Skąd więc wziął sie pomysł z tym warzeniem,  wszystko zaczęło sie od tego że bardzo zasmakowały nam niepasteryzowane piwa najpierw czeskie, a później polskie produkowane w małych browarach typu Ciechan.
U nas w domu wiele rzeczy na stół robi sie samemu tradycją jest na przykład wędlina wędzona na święta w domowej wędzarni. Pomyśleliśmy wiec z bratem dlaczego by nie robić samemu piwo. Efektem tego było 46 butelek które wyprodukowaliśmy dwa miesiące temu. Dziś z pierwszego warzenia zostało kilka butelek, a następna porcja będzie dojrzewać przez najbliższe tygodnie. :)

http://demotywatory.pl/955301/Nawarzyles-sobie-piwa-to-je-sam-wypij

niedziela, 27 listopada 2011

Marana tha!

W sercu każdego człowieka gdzieś na dnie zawsze brzmi wołanie: Marana tha!
Często jest zagłuszane przez zmęczenie codziennością, smutek, zwątpienie, brak sensu.
Może jest na odwrót, że własnie wtedy gdy nie mamy na nic sił pozwalamy naszemu sercu wołać całą pełnią : Przyjdź, Panie Jezu! 
Przyjdź z nadzieją tam gdzie widzimy tylko kolejny brak perspektyw, przyjdź z odwagą tam gdzie jest strach przed kolejnym kryzysem  czy brakiem pracy, przyjdź z Miłością i wypełnij nasz każdy zwyczajny ludzki brak.


wtorek, 22 listopada 2011

Wtorkowo

Dziś w pracy miałem długą rozmowę o chrześcijaństwie  z serii mi Kościół nie jest do niczego potrzebny, rzadko mi sie  zdaża żeby poruszać sprawy wiary w pracy. dwie obserwacje
- pozytywna: w każdym człowieku jest wpisana tęsknota i pragnienie poznania Boga
- smutna: szkoda ze tak wielu ludzi swoją formacje na poziomie szkoły podstawowej i jak bardzo nam wszystkim jest potrzebna nowa ewangelizacja

Wieczorem wizyta u znajomego małżeństwa - świeżo upieczonych rodziców.
- patrząc na takie maleństwo od razu człowiekowi poprawia się nastrój, nabiera dystansu do codziennych  problemów, nowe życie => cud stworzenia, które wskazuje na Stwórcę

http://www.youtube.com/watch?v=u5C-YHSy3Fw

poniedziałek, 21 listopada 2011

Przekornie

Dziś wspomnienie świętego Tarsycjusza więc wzięło mnie na wspominki z czasów ministranckich. Nie ma sie czym chwalić bo dobrym ministrantem to ja nie byłem, często opuszczałem swoje dyżury, dorabiając się często przez to   najwięcej ujemnych punktów i plasując sie w dolnych częściach  ministranckiego "rankingu".  Dziś z perspektywy czasu widzę że był to zwyczajny bunt nastolatka przed wrzucaniem mojej osoby w kolejne  granice i ramy. Bunt raczej nieśmiały i mało widowiskowy, ale będący wyrazem uniwersalnego pragnienia - wolności.
Z natury jestem spokojną i stateczną  osobą ale czasem zdarza mi sie robić coś przekornie do oczekiwań wszystkiego wokół mnie. Taka przemyślana przekora często powodowała pozytywny przełom.
Chciałbym żeby kiedyś moje serce zapaliło sie taką prawdziwą, świętą przekorą jaką miał Jezus wjeżdżając wśród radosnych okrzyków do Jerozolimy na ośle, wyrzucając kupców z świątyni, czy uzdrawiając w Szabat.

piątek, 18 listopada 2011

Jak dobrze

Jak dobrze spędzić tydzień w ciszy i spokoju
Jak dobrze poleżeć sobie na zboczu  góry i opalać się w listopadowym słońcu
Jak dobrze przypomnieć sobie czasem  że jest Ktoś kto o nas sie cały czas troszczy - Bóg.
Jak dobrze jest wrócić do codzienności, pracy, domu.
Jak dobrze jest wyjść  czasem do ludzi, spotkać sie pogadać ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną.
Jak wspaniały musi być Ten który mieszka we wszystkim i wszystkich.

piątek, 4 listopada 2011

Pustynnie

Są chwile kiedy ciężko zebrać myśli, Dzień biegnie za dniem, a człowiek nie umie, nie chce  sie zatrzymać nawet na sekundę, żeby pomyśleć. Myślenie podobno nie boli, ale już refleksja nad własnym życiem może mocno zaboleć. Co robimy z darami jakimi są  talenty, nasz czas, szanse które przed nami stawia życie.
Może czasem za mocno  kierujemy nasz wzrok w otchłań naszych problemów i słabości zamiast patrzeć w Niebo. Wiele rzeczy w pospiechu nie dostrzegamy, wielu boimy sie dostrzec.

Wierze ze tylko Bóg swoją miłością może sprawić że z naszych oczu opadną łuski które zatruwają  i wykoślawiają obraz naszego życia. Trzeba  tylko Jemu na to pozwolić.

Jutro wyruszam na tygodniowe rekolekcje proszę Was bardzo o modlitwę.

sobota, 17 września 2011

Przedurlopowo

Jak dobrze zacząć urlop. Po ostatnich czterech miesiącach Sajgonu w pracy mam wreszcie chwile wytchnienia.
Myślę ze to też dobry czas  zeby trochę sie  zatrzymać  i pomyśleć gdzie jest moje miejsce.

Ostatnio wiele energii i zdrowia poświeciłem pracy,  w skrócie do moich obowiązków przez ten czas należało nadzorowanie  jednej z budów  od momentu uzyskania wszystkich niezbędnych pozwoleń i zgód przez budowę, aż po  oddanie gotowej  budowli inwestorowi.

Kosztowało mnie to wszystko sporą porcję nerwów. Trudno sie jest odnaleźć w tych wszystkich zawiłościach administracyjno-prawnych związanych z budową, tym bardziej jak ktoś robi to pierwszy raz   i nie czuje sie wsparcia w firmie.

Teraz gdy robota została skończona i protokół odbioru  został podpisany jest trochę satysfakcji z  dobrze wykonanej pracy. Tylko czy było warto? Czy przez taki tryb życia nie tracę  powoli czegoś innego, co jest naprawdę dla mnie ważne?

Przez najbliższe siedem dni nie myślę o pracy. Kierunek Turyngia :)

czwartek, 1 września 2011

Prosta recepta

Ciężko jest czasem żyć człowiekowi który lubi mieć wszystko pod kontrolą, zaplanowane, poukładane.  Wszystko jest dobrze gdy plan jest realizowany, natomiast gdy coś nie wychodzi zaczyna się dramat.
Czasem jest to małe niepowodzenie czasem totalna porażka, ale zawsze taki człowiek bieżne ją mocno do siebie.

Ostatnimi czasy spadło na mnie w pracy kilka dodatkowych obowiązków, spory stres jak dla niedoświadczonego pracownika i człowieka który czasem za bardzo się wszystkim przyjmuje. Byłem tym wszystkim mocno zmęczony no i zaczęły wychodzić  tego efekty, takie jak na przykład dwa błędy w zamówieniu które składałem.

Na porażkę można  reagować dwojako albo sie po niej wycofać, zamknąć albo " wliczyć w koszta" i pójść dalej. Łatwiej zastosować pierwsze rozwiązanie. Jednak jak po niepowodzeniu pójść dalej nie tracąc przy tym  swoich ideałów? Prostych recept nie ma.

Z drugiej strony może to co dzis wydaje sie nie logiczne z czasem znów sie wyklaruje. Może wystarczy tylko(aż) tak jak Piotr w dzisiejszej ewangelii Łk 5, 1-11) ;ruszyć z miejsca d... i popłynąć, pójść dalej...
Nie zapominając o Celu.




czwartek, 2 czerwca 2011

No to hoop

Śmiać mi się chce z siebie gdy zaczynam się łapać na tym że czasem zaczynam juz myśleć i mówić jak moi rodzice. Jak ten czas szybko leci można by powiedzieć.

Dopiero co... wyjeżdżałem na studia, poznawałem uroki życia studenckiego, pisałem magisterkę, szukałem pierwszej pracy, wróciłem na Śląsk, dopiero co, a to jednak juz rok, dwa pięć, siedem...

Historia jednak ciągle sie pisze, są chwile gdy człowiek z radością sie nią dzieli, jest czas gdy nie bardzo ma ochotę cokolwiek pisać. Ostatni rok był dla mnie czasem pewnego restartu, trochę zaczynania od początku i tak jak komputer miałem czasem problem z wystartowaniem. Nie wszystko co jest we mnie okazało się kompatybilne. ;)

Na szczęście jest Ktoś, Stwórca wszystkiego we wszystkim który nawet z najbardziej niekompatybilnych urządzeń potrafi stworzyć swoje narzędzia. Wierze, że jakoś to ciągle robi, nawet przez ten trochę dziwny dla mnie rok.

środa, 4 maja 2011

Po beatyfikacyjnie

W pierwszych dniach maja 2001 roku miałem okazje uczestniczyć w audiencji na placu św. Piotra. Mocne wydarzenie, zwłaszcza dla piętnastolatka który pierwszy raz wyjeżdża za granicę, pierwszy raz widzi Rzym i ma okazje widzieć z bliska Ojca Świętego.

1 maja 2011 - znów mam okazje być w Rzymie, tym razem na beatyfikacji Jana Pawła II. Gdy sobie uświadomiłem w drodze na beatyfikacje, że to równe dziesięć lat minęło od mojej pierwszej wizyty w Rzymie to trochę przeszły mi ciary po plecach, bo myśle że pewne sytuacje nie są przypadkowe.

Osoba Jana Pawła II, kojarzy mi sie mocno z emocjonalnym podejściem do wiary. Wiele pozytywnych uczuć budziły we mnie pielgrzymki papieża do Polski, sporym poruszeniem dla mnie były też wydarzenia związane z śmiercią i pogrzebem Jana Pawła II. Czasem miałem pretensje do siebie że to przeciez tak wielka osoba, a ja nie potrafie do końca doczytać nawet jednej jego encykliki, że lepiej mi sie słucha i czyta Benedykta XVI ż jego poprzednika, że pozostały tylko pozytywne emocje.

Patrząc jedak wstecz na te wszystkie lata, pomyślałem sobie że może jednak tak być powinno, może na tym między innymi polegała świętość Jana Pawła II że wzbudzał w ludziach pozytywne emocje, które często przeradzały sie w konkretne pragnienia, a te pragnienia w konkretne działania.

Tak sobie myśle, że jednak Jan Paweł II jest mocno wpisany w historie mojego życia, w moje wybory, liceum, studia w Krakowie, spotkani w zyciu ludzie...

Myśle ze podobnie jest z historią wielu ludzi icałego naszego kraju.

Dziekuje Janie Pawle II

niedziela, 24 kwietnia 2011

Ta sama Noc...



On tej nocy stworzył świat, tej nocy przeprowadził swój lud przez morze, w tą noc pokonuje Śmierć,
Noc w której zaczyna się Nowa Historia i choć później może pojawi sie czterdzieści lat włóczęgi po pustyni albo totalne ślepota i zapatrzenie w siebie w drodze do Emaus to ciągle jest nadzieja bo tej samej nocy na końcu czasów On przyjdzie znowu.


"Jest to ta sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z Egiptu i przeprowadziłeś suchą nogą przez Morze Czerwone. Jest to zatem ta noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu, a teraz ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa na całej ziemi od zepsucia pogańskiego życia i od mroku grzechów, do łaski przywraca i gromadzi w społeczności świętych. Tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani. Nic by nam przecież nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni." Exultet


niedziela, 17 kwietnia 2011

Hosanna!

Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach życia.

Ten cytat z książki Jana Grzegorczyka jakoś najbardziej utkwił mi po weekendowych rekolekcjach. Życie człowieka chyba rzadko jest prostą drogą, jest na niej wiele zakrętów a czasem odbijania się od jednej bandy do drugiej. Momenty w których wszystko jest proste i oczywiste przeplatają sie z czasem, który jest krzykiem i wielkim znakiem zapytania.

Z jakim trudem przychodzi nam czasem zrozumieć i zaakceptować że jesteśmy jak dojrzewające owoce winorośli. Aby nabrały właściwego smaku muszą leżeć w słońcu, ale potrzebują do życia i właściwego smaku też deszczu który czasem przychodzi z burzą. Podobnie jest z historią naszego życia , która tworzy pewną całość.

Zaczyna się Wielki Tydzień. Jak go przeżyję? Czy jego wydarzenia będą centrum mojego życia, czy jednak okaże się, że ważniejsza będzie dla mnie praca, świąteczne porządki i przygotowania, a może komputer i telewizor?
Może to czas na postawienie sobie znów kilku pytań. Może to czas żeby zdobyć sie na trud szukania odpowiedzi? Może proste pytanie gdzie jestem na mojej Drodze, przeprowadzi mnie przez cały Wielki Tydzień aż do Niedzieli Zmartwychwstania. Ten tydzień to centrum naszego chrześcijaństwa.

Muzycznie:

Brakuje mi tych procesji i śpiewów ;)

Pozdrawiam niedzielnie

środa, 6 kwietnia 2011

Jestem Ślązakiem, czyli o tym dlaczego wpiszę narodowość polską.

Jestem Ślązakiem, czyli o tym dlaczego wpiszę narodowość polską.

Ostatnio spore zamieszanie wywołały słowa pana Kaczyńskiego o Ślązakach. Słowa które z jednej strony pokazują trochę jak część polityków z stolicy nie rozumie Ślaska i jego specyfiki., a z drugiej dają szerokie pole manipulacji i przekłamań w mediach.

Słowa te wywołały potrzebną myślę debatę na temat miejsca Ślaska w dzisiejszej Polsce. Myślę że to co dziś najbardziej jest tu na Śląsku potrzebne to nie autonomia ale dobrze napisana ustawa aglomeracyjna ( która niestety utknęła w sejmie za rządów PO). Pozwoliła by ona uporządkować i scalić region, w którym dziś jest zdecydowanie za dużo ośrodków decyzyjnych co powoduje że szwankują tu między innymi komunikacja , kultura czy nauka. Ten region daje sobie całkiem dobrze rade bez autonomii, a mogło by sie tu żyć bardzo dobrze dając mu jeszcze wiecej swobody w postaci odpowiedniej ustawy. Bez podsycania nastrojów separatystycznych.

Historia Ślązaków nie oszczędziła, za swoje pochodzenie byli prześladowani najpierw w czasie wojny(ci którzy na przykład walczyli w Powstaniach) a później w PRL( zakaz mówienia gwarą, blokowanie możliwości awansu i wiele innych). Urodziłem się w rodzinie od pokoleń mieszkającej na Śląsku i bliskie mi są jakość tu szczególnie podkreślane wartości jak rodzina , praca, Bóg. Zawsze jednak mi wpajano że mój kochany Śląsk to mała ojczyzna, ale przede wszystkim jestem Polakiem a Polska to matka, Ojczyzna. Szkoda że wsród moich rodaków jest tak dużo niezrozumienia i czasem złej woli dla Śląska.



sobota, 12 marca 2011

Każda minuta ważna jest

Ostatnio totalnie zaniedbałem pisanie na blogu. Może zmiana miejsca pisania zmobilizuje mnie do częstszych wpisów. Tych którzy trafili tu pierwszy raz zapraszam też na mojego starego bloga.

Czas ostatnio płynie bardzo szybko, ma sie ochotę powiedzieć że zap...
Moje życie ostatnio kręci sie wokół trzech punktów praca, spotkania, czas wolny. Poniedziałek.Piątek. Niedziela.Poniedziałek...
Praca - coraz bardziej ją lubię. Zaczyna mnie to kręcić że jako budowlaniec mam drobny wpływ na rzeczywistość wokół mnie. Wiem, że ze mnie może zbytni marzyciel i idealista ale myślę sobie że nawet to czy dobrze zamontuje WC, kanalizacje albo klimatyzacje ,może mieć wpływ na to czy ktoś później z nich korzystający będzie miał dobry humor i zero problemów z obsługą czy po prostu będzie sie topił w smrodzie i g...
Spotkania - zawsze dobry czas. Nie ważne czy spotkania starych znajomych po latach czy też nowe znajomości. Po prostu bycie, rozmowy. Spotkania po latach - mnóstwo wspomnień i śmiechu. Nowe znajomości - ciągłe uczenie sie drugiego człowieka, różnorodności i bogactwa charakterów. Piękne i trudne. Konfrontowanie tez prawdy o sobie.
Czas wolny- ten dobrze i źle wykorzystany. Jak go zaplanować i wykorzystać żeby zrealizować to co w moim życiu uważam za najważniejsze. Ciągła praca nad tym zeby tego dobrze wykorzystanego było więcej niż zmarnowanego. Efekt czasem niedostrzegalny lub trudny do zobaczenia, ale wart wysiłku bo każda minuta i chwila ważna jest.